5 doskonałych hollywoodzkich filmów o surfowaniu
- 4640
- 1271
- Żaneta Urbanowicz
Z biegiem lat Hollywood nakręcił kilka filmów surfingowych, lub powiemy, że Hollywood podjęło kilka prób wprowadzania sportu surfowania na duży ekran. Wygląda to na oczywiste. Surfowanie z pięknymi obrazami, akcją pełnoziarnistą i kolorowymi postaciami (nie wspominając o wielu opalonych skórach dla seksownego talentu celuloidowego) powinny być naturalnym hitem w teatrze.
Jednak nie działało to poprawnie. Zamiast tego pisarze i reżyserzy starali się wziąć coś tak ezoterycznego i trzewnego i przełożyć to na łatwą do sprzeczania historię z wiarygodnym dialogiem. Okazało się prawie niemożliwe wyczyny. Z wyjątkiem Jeffa Spicolli, bardzo niewiele wielkich momentów surfowania uwolniło się od multipleksu.
Dlatego nadszedł czas, aby odbyć retrospektywną podróż przez niektóre z najlepszych i najgorszych prób współczesnych Hollywood, aby pokazać światu, o czym chodzi o surfowanie.
Uwaga: Ta lista nie zawiera „prawdziwych” filmów surfingowych, takich jak Niekończące się lato lub giganty jazdy. Ta lista zawiera próby fikcyjnych reprezentacji faksymiles i stereotyp.
Duża środa
Najważniejsze jest to, że duża środa wykonała znakomitą robotę w reprezentowaniu prawdziwych surferów i prawdziwego surfowania. Trzej przyjaciele spędzają młodość surfując w domu, spędzając się z przyjaciółmi, chodząc na imprezy i w przeciwnym razie opiekując się niczym innym oprócz przyjaźni i następnego puchu. Muszą ostatecznie poradzić sobie z zanikającą młodzieżą, obowiązkami dla dorosłych i wojną w Wietnamie. Jan Michael Vincent, William, Katt i Gary Busey przedstawiają postacie, próbując boleśnie, aby fanatyczni oddanie surfowaniu pasują do „prawdziwego życia” i którzy opierają się poświęceniu ich wewnętrznego surfera wobec bogów dojrzałości i okoliczności. Reżyseria Johna Miliusa, Big Środa jest najbardziej realistycznym przedstawieniem surferów w latach 60. i 70.
Nie znajdziesz też lepszych filmów do jazdy na fali. Chociaż ma to być Kalifornia, fale (głównie hawajskie) są świetne, a surferowie tacy jak Gerry Lopez, Ian Cairnes i Peter Townend zapalają ekran z klasycznym stylem z lat 60.
Break punkt
Keanu Reeves i Patrick Suazey nie są moimi przysłowiowymi filiżankami herbaty, ale jak mogę się kłócić z filmem, który opowiada historię wędrownej grupy surferów wielkich fali, którzy obrabowali Banks za płacenie za wydatki na podróże surfingowe. To ma dla mnie sens. Istnieje jednak błąd bolesnego dialogu i niezręcznych stereotypów surfer. Johnny Utah (Reeves) i jego partner (Gary Busey) muszą infiltrować ten nielegalny gang soulmen, ucząc się surfować i stając się jednym z nich. Powstaje mnóstwo akcji i odrobina miłości wraz z dobrym surfowaniem i liniami: „Nie jest tragiczne umrzeć robienie tego, co kochasz. Jeśli chcesz ostatecznego, musisz zapłacić ostateczną cenę."
Point Break to zabawny film akcji, który szczerze stara się zdobyć nieuchwytną filozofię surfowania z różnymi, ale w większości satysfakcjonującymi wynikami.
Północne wybrzeże
Okej, więc wzniesienie się Ricka Cane z Wave Pool Maestro do Bliskiego Pipemastera nie jest najbardziej wymowną opowieścią w Annals of Movie Making, ale dla surferów jest cholernie fajnie oglądać. Co więcej, jeśli kiedykolwiek byłeś na północnym brzegu, zobaczysz, że wiele wybuchowo nadmiernie dramatyzowanych wydarzeń przedstawionych tutaj jest zakorzenionych w jakiejś prawdzie. Imprezy Halloweenowe, golone lód, kluby ze striptizem i lokalizm nie są tylko kilka tropikalnych legend i są to małe części, które dodają całego doświadczenia z północnego brzegu.
Rick Cane (Matt Adler) to Karate Kid do Chandlera (Gregory Harrison) Miagi, a ruroci zastępują mistrzostwo karate. Occy i Rob Paige rozciągają swoje aktorskie mięśnie, aby przedstawić kilka ciężko pijących Australijczyków, a wszyscy, od Shauna Tompsona po Corky Carrol, wiszą w tle.
Najważniejsze, pełne pięknej scenerii i wielkiego surfowania jest to, że North Shore jest tandetny i niewiarygodny, ale wszyscy powinniśmy być wdzięczni, że istnieje.
Niebieski zgniatać
Na niektórych poziomach Blue Crush to po prostu północny brzeg z bohaterką; Jednak realizm wizualny jest znacznie lepszy. Zdjęcia jest fenomenalne z kątami i perspektywami, które przekazują to, czego surfer naprawdę doświadcza w składzie, zanurzając się pod falami i wpadając do dołu. To na pewno zdarzenie dużego ekranu.
Kate Bosworth gra młodego surfera z imponującą karierą amatorską, która cierpi na prawie tłuszczowy pędzel z rafą w Pipe i musi w jakiś sposób pokonać strach przed niesławną lewicą, jednocześnie zajmując się jej miłością do profesjonalnego piłkarza i lojalności Do jej najlepszych przyjaciół. Wszystko to przychodzi do głowy pomiędzy obowiązkową grupą Hawajczyków terytorialnych pokonujących chłopaka Haole, a jeszcze bardziej obowiązkowym showdownem w Pipe w końcowych minutach filmu. Czy to wszystko się ułoży? Oczywiście, ale zarówno postacie, jak i sceneria są piękne, a są kilka świetnych występów na surfowanie.
W rękach Boga
W przeważającej części, w rękach Boga jest okropny. Shane Dorian, będąc jednym z najbardziej niesamowitych surferów na planecie, ma cały zakres aktorski pianki. Jego obsada wspierająca Shauna Tompsona, Darricka Doernera i Matta George'a byłaby świetna, gdyby to był typowy film surfowania. Zamiast tego jest to film z Hollywood w reżyserii Zalmana Kinga (91/2 tygodnia i Wild Orchid).
Jest to introspektywna i międzynarodowa podróż surferów, która walczy z jego sukcesem na Pro Tour i jego wewnętrznej potrzebie bycia surferem duszy. To brzmi trochę fajnie, ale nie wydaje się, aby cierpieć przez to w teatrze.
Znowu surfowanie jest cudowne, a wizualizacje eksplodują, ale aktorstwo i fabuła przelewają cię jak VAT z ciepłego majonezu
Najważniejsze jest to, że mamy szczęście, że w ogóle mamy te filmy. Surfing to sztuka, której nie można opisać, a tylko najbardziej niesamowici pisarze i reżyserzy mogą mieć nadzieję, że przełoży to na dialog, który nie rozśmiesza widza. Po prostu spróbuj wyjaśnić surfowanie przyjaciela, który nie zrodzicie się, a poczujesz frustrację tych twórców filmowych. Łatwiej jest umieścić to w słowach Spicolli: „Chcę tylko fajnego szumu i smacznych fal."
Czy on mówi za nas wszystkich?